Kolejne ciemne, świąteczne piwo powstałe z mieszanki różnych słodów oraz doprawione przyprawami, o mocy 6,2% alc. W porównaniu do Saint no more opisywanego wcześniej zestaw przypraw jest znacznie bogatszy - mamy do czynienia z kardamonem, cynamonem, jałowcem, gałką muszkatołową oraz imbirem.
Butelka prezentuje się znakomicie - genialna etykieta oraz zalakowany kapsel budzą miłe skojarzenia. Drobna rada przed odkapslowaniem - lak zdejmujemy całkowicie, chyba że lubimy jego drobinki w piwie ;)
Piana - solidna, średnie tempo opadania, swoją obecność zaznacza na ściankach kufla. Wystarczy solidniejszy kąt nachylenia i nasz kufel wypełni się piwem wraz z czubatą pianą.
Smak piwa jest naprawdę dobry - pełny, gładki, czuć obecność przypraw oraz ciemnego słodu. Wszystkie składniki współgrają dosyć dobrze, aż przypomniała mi się Kawka (pozdrowienia dla Tomasza Kopyra - świetna robota!).
Cena piwa niestety nie zachęca do częstych zakupów (zapłaciłem niecałe 10 zł), ale z pewnością do piwa Renifer wrócę, bo warto.
W walce Saint no more VS Renifer wygrywa zdecydowanie ten drugi - za dobór przypraw, dobrze wyczuwalne aromaty oraz bardzo ciekawy i dobrze zgrany smak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz